15.04.2021r.
Część rolników, zamiast korzystać z usług zewnętrznych zakładów, decyduje się na zakup własnego niewielkiego pieca do utylizacji. Urządzenie składa się z dwóch komór: głównej (utylizacyjnej) i komory dopalacza. W komorze dopalacza dopalają się w temperaturze min. 850 °C i czasie min. 2 sekund niedopalone pyły z pierwszej komory. Dzięki temu z pracującego pieca przez część kominową nie wydobywają się żadne szkodliwe zanieczyszczenia ani nieprzyjemne zapachy.
Komory pieca wyłożone są specjalnym, ogniotrwałym materiałem. Jest on odporny na temperatury do 1600 °C. Każda z komór wyposażona jest w osobny, niezależny palnik. Steruje się nimi za pomocą panelu kontrolnego, który automatyzuje proces spopielania materiału. Dzięki temu piec nie wymaga stałej kontroli, a jego użytkowanie jest proste. Ogranicza się do załadowania pieca, ustawienia czasu i temperatury spopielania. A na koniec – z oczyszczenia komór z popiołu.
– Popiół powstały po spaleniu martwych zwierząt stanowi ok 2% ich pierwotnej wagi i jest biologicznie bezpieczny. Może zostać wykorzystany przy użyźnieniu gleby – mówi Anna Jaworska, Kierownik sprzedaży w firmie Bentley Polska.
Czy to się opłaca
Jedną z ważnych przyczyn, dla których hodowcy decydują się na własny piec jest zdaniem Jaworskiej bioasekuracja. Podczas odbioru padłych zwierząt, mimo tego, że odbiorcy są zobowiązani do przestrzegania ścisłych wytycznych sanitarnych, zawsze istnieje zagrożenie skażenia terenu.
– Brak ruchu obcych pojazdów na fermie, które przyjeżdżają po padłe zwierzęta, powoduje istotne zmniejszenie ryzyka przenoszenia chorób – podkreśla Jaworska.
Hodowców do zakupu pieca zachęca także możliwość dokonywania utylizacji w dowolnym terminie. Nie muszą czekać na odbiór materiału i składować padłych zwierząt.
Anna Jaworska ocenia, że jeśli chodzi o ekonomikę pracy pieca, pobór paliwa i zwrot kosztów, to zakup pieca staje się opłacalny dla ferm powyżej 50 tys. szt., chociaż najwięcej klientów, którzy zdecydowali się na taki zakup to fermy powyżej 200 tys. szt. Wśród nich są też potężne fermy o wielkości kilka milionów sztuk.
– Niezależnie od wielkości fermy, piec do utylizacji padłych zwierząt zawsze da korzyści związane z bioasekuracją. A to przekłada się na korzyści finansowe, takie jak zmniejszenie ryzyka wystąpienia epidemii na fermie, ASF, ptasia grypa. Wśród hodowców jest coraz większa świadomość, że bioasekuracja jest bardzo ważna – mówi Jaworska. – Kolejną sprawą przekonującą ich do zakupu są podwyżki cen za odbiór padłego materiału przez firmy utylizacyjne.
Głównym odbiorcą pieców są hodowcy drobiu (nioska, brojler, indyk, gęś, kaczka).
– Coraz więcej ferm drobiarskich przekształca się w ekofermy. Utylizacja padliny na miejscu świetnie wpisuje się w ten rodzaj działalności i jest kolejnym argumentem za zakupem własnego pieca – mówi Anna Jaworska.
Zainteresowanie hodowców rośnie z roku na rok. Obecnie Bentley ma zainstalowanych w Polsce ponad 50 jednostek. W Europie środkowo-wschodniej jest ich już ponad 500.
Co z pozwoleniami
Piece do utylizacji padłych zwierząt podlegają pod przepisy Rozporządzenia Komisji (UE) nr 142/2011 z dnia 25 lutego 2011r. w sprawie wykonania rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1069/2009. Określają one przepisy sanitarne dotyczące produktów ubocznych pochodzenia zwierzęcego, nieprzeznaczonych do spożycia przez ludzi.
– Aby ustawić taki piec na swoim terenie potrzebne jest pozwolenie na wprowadzanie zanieczyszczeń do powietrza atmosferycznego emitowanych przy spalaniu PUPZ, wydawanego przez starostę Powiatu w oparciu o dokumentację opracowaną zgodnie z ustawą POŚ – mówi Anna Jaworska. – A także decyzja Powiatowego Lekarza Weterynarii o nadaniu numeru działalności nadzorowanej wydana w oparciu o wniosek opracowany zgodnie z wymogami ustawy z dn. 11 marca 2004r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt.
Do instalacji urządzenia wymagane jest kilkanaście metrów kwadratowych wylewki betonowej, gniazdo energii elektrycznej (230 V/50 Hz) oraz przyłącze instalacji paliwowej – oleju opałowego, LPG lub gazu ziemnego. Sama instalacja urządzenia zajmuje kilka godzin.
Źródło: Publikacja napisana dla „Fakt za miastem” 11.03.2021.